Jesteśmy również na Facebooku, X i Instagramie:
Tłumaczenie tekstu Helen Joyce z The Critic.
Na dzisiejszym rynku matrymonialno-randkowym kobiety, które nie chcą wpuszczać do sypialni praktyk z filmów porno mają niewielką siłę negocjacyjną.
Każdy mem ma swój dzień, a "reguła 34" - stwierdzenie, że w Internecie można znaleźć porno z każdym możliwym bohaterem i w każdej możliwej sytuacji - jest już tak banalna, że dawno o niej nie słyszałam. Mówi się, że powstało ono 20 lat temu wraz z kreskówką z zinu internetowego, przedstawiającą mężczyznę wpatrującego się z przerażeniem w ekran. W dymku czytamy Calvin i Hobbes?, a w podpisie: Zasada nr 34: jeśli istnieje, to jest też o tym porno. Bez wyjątków.
Z perspektywy czasu, to były niewinne czasy. W ciągu ostatnich dziesięcioleci pojawił się Pornhub, obecnie największa na świecie strona pornograficzna; smartfony, które sprawiły, że darmowe porno znalazło się w kieszeniach wszystkich, w tym dzieci; oraz OnlyFans, który posegregował i pozbawił pośrednictwa usługi seksualne na żywo.
Porno estetyka zmieniła kształt kobiecych ciał, z wypukłymi ustami i brazylijskim woskiem w głównym nurcie, a także implantami piersi i pośladków. W międzyczasie treści porno przedostały się do sypialni: młode kobiety donoszą, że plucie, policzkowanie, duszenie i anal są teraz normalnymi oczekiwaniami na scenie randkowej.
Działacze antypornograficzni mają zazwyczaj trzy główne obawy: co pornografia robi z wykonawcami; co robi z widzami; i co robi z szerszą kulturą. Zeitgeist nie sprzyja poważnemu myśleniu o takich kwestiach.
Wyrzeczenie się siebie i opóźniona gratyfikacja wyszły z mody. Rosnąca w siłę polityka tożsamości postrzega ludzi jako wiązki wrodzonych cech: nie tylko rasy, seksualności i tożsamości płciowej, ale także specyficznych i czasami dziwacznych upodobań seksualnych, określanych jako "kinki", które rzekomo są wrodzone. Uważa się, że głównym zadaniem nastolatków i młodych dorosłych jest odkrywanie siebie, a nie budowanie charakteru.
Zgodnie z tym sposobem myślenia, porno nie może uczyć podniecenia niesmacznym materiałem, a jedynie ujawniać, że jest to coś, co zawsze miało się podobać widzowi. Dla młodych ludzi o tak otwartych umysłach, że ich mózgi wypadły jedynym seksualnym tabu jest "kink-shaming". To nie twoja wina - ani Pornhuba - jeśli oddajesz mocz na ludzi lub brudzisz pieluchy dla dorosłych. W rzeczywistości samorealizacja oznacza wczesne poznanie tego niezmiennego faktu o sobie i możliwie częste działanie zgodnie z nim. Jedyną dopuszczalną kwestią moralną dotyczącą kontaktów seksualnych jest zgoda (konsent).
Ale jak pisze Louise Perry w swojej doskonałej książce „The Case Against the Sexual Revolution”, zgoda jest zbyt płytkim pojęciem, aby uchwycić to, co dzieje się na dzisiejszym rynku randkowym. Pigułka, aplikacje randkowe i pornografia ukształtowały go tak, by pasował tylko do mężczyzn o wysokim statusie, lękających się zaangażowania. Kobiety, które wolałyby, aby praktyki pornograficzne były trzymane z dala od ich sypialni, mają niewielką siłę negocjacyjną. Czy nastoletnia dziewczyna naprawdę jest w stanie powiedzieć "nie" booty callom, duszeniu i analowi, gdy wie, że każdy chłopak, na którym jej zależy, ma gusta i oczekiwania ukształtowane przez porno?
Niektórzy działacze pokładają nadzieję w środkach takich jak kontrola rodzicielska, weryfikacja wieku oraz blokowanie płatności online i usług rozliczeniowych. Obawiam się jednak, że w niewielkim stopniu powstrzymają one falę pornograficznego plugastwa. W międzyczasie porno po raz kolejny jest wymyślane na nowo przez technologię - w sposób, który może złagodzić wpływ na wykonawców, ale kosztem przyspieszenia pornifikacji wszystkiego.
◉ ◉ ◉
Najnowszym osiągnięciem jest hiperrealistyczne wideo CGI z postaciami generowanymi przez sztuczną inteligencję. Nie są to "deepfakes", w których manipuluje się zdjęciami lub filmami prawdziwych osób (często nakładając twarze celebrytek na ciała wykonawców porno). Są to raczej oryginalne postacie stworzone przez algorytmy uczenia maszynowego. Rezultat będzie wkrótce wizualnie nie do odróżnienia od ludzi z krwi i kości, z wyjątkiem bycia niemożliwie pięknym - lub po prostu niemożliwym, obdarzonym elastycznością i wytrzymałością przekraczającą ludzkie możliwości oraz proporcjami wykraczającymi poza marzenia chirurgów plastycznych.
Technologia wciąż ma usterki: obraz czterech absurdalnie uroczych blondynek ubranych w bikini, który stał się viralowy na Twitterze na początku tego roku, dobrze poradził sobie z twarzami i krzywiznami, ale upadł, gdy przyszło do rąk. Mimo to zebrało ono pochlebne komentarze od mężczyzn, którzy nie zauważyli wad - i wiele prognoz, że sztuczne piękności stworzone i wyreżyserowane przez mężczyzn wkrótce wyprą aktorki na OnlyFans i innych stronach z treściami dla dorosłych.
Niektóre aktorki z OnlyFans broniły się, twierdząc, że ich subskrybenci cenią sobie osobisty kontakt. I rzeczywiście, niektórzy widzowie porno mogą być skłonni zapłacić za coś, co postrzegają jako autentyczne, tak jak ludzie wciąż ustawiają się w kolejce, by zobaczyć Monę Lisę, zamiast zadowolić się wierną reprodukcją. Mogą też cenić sobie poczucie własności prywatnego występu lub bezpośredniego związku z twórcą. To właśnie dlatego NFT (niewymienialne tokeny, które tworzą weryfikowalny tytuł do oryginału sztuki cyfrowej) odniosły sukces.
Celebrytki nadal mogą zarabiać na występach dla dorosłych, jeśli tylko zechcą - choć obecnie niewiele z nich to robi; bardzo piękne kobiety mają zwykle lepsze opcje. Jednak rynek ładnych, młodych osób chętnych do filmowania seksu z pewnością zbliża się do daty wygaśnięcia.
Jak mogą konkurować ze sztucznymi kobietami, których ekspresja, anatomia i każdy ruch zostały ukształtowane przez wgląd mężczyzny w pragnienia innych mężczyzn? I trzeba być bardzo naiwnym, by sądzić, że mężczyźni, którzy nie potrafią odróżnić udawanych kobiecych orgazmów od prawdziwych lub nie dbają o różnicę między nimi, dbają o autentyczność i osobistą więź.
◉ ◉ ◉
Wyeliminowanie wykonawców z pornografii znacznie zwiększyłoby sumę ludzkiego szczęścia. Przeciętny twórca OnlyFans zarabia zaledwie 150 dolarów miesięcznie, a kariera niewielu wykonawców porno trwa dłużej niż kilka lat. Jest to branża, która przeżuwa łatwowierne młode kobiety i wypluwa je z urazami psychicznymi i fizycznymi, od PTSD po wypadanie odbytu.
Krótka kariera w branży porno jest w dużej mierze spowodowana "efektem Coolidge'a" - ewolucyjnie uwarunkowanym pragnieniem mężczyzn do różnorodności i nowości w partnerach seksualnych. Nazwa pochodzi od prawdopodobnie apokryficznej anegdoty o byłym amerykańskim prezydencie odwiedzającym farmę ze swoją żoną. Słysząc, że konkretny kogut kopuluje dziesiątki razy dziennie, pani Coolidge rzekomo powiedziała: "Powiedz to prezydentowi". Później, usłyszawszy tę samą historię, prezydent pyta: "Za każdym razem ta sama kura?", a gdy odpowiedź brzmi "nie", mówi: "Powiedz to pani Coolidge".
Jeśli chodzi o rosnące wymagania wobec aktorek, są one częściowo napędzane przez efekt wspólny dla wszystkich mediów. Nie sądzę, by został nazwany, ale myślę o nim jako o kinie akcji: powtarzające się prześciganie się, w którym pościg samochodowy w jednym filmie jest prześcigany przez bombę w autobusie w następnym, a potem z kolei przez szybkie katastrofy z udziałem helikopterów, samolotów, rakiet, satelitów i statków kosmicznych.
Porno odpowiednik jest większy, mocniejszy, szybszy i dłuższy. To więcej partnerów, więcej implantów, więcej otworów, więcej płynów ustrojowych, więcej przemocy i degradacji.
Tekst i grafika: Źródło.