Jesteśmy również na Facebooku, X i Instagramie:

12 września 2024

Czym są prawa kobiet z punktu widzenia katoliczki?

- pisze Magdalena Gałczyńska-Krawczyk

 

Prawa czy... przywileje?

Nie wiem czy zgodzą się ze mną wszystkie niedzielne chodzicielki do kościoła, bo w zasadzie jestem w stanie napisać tylko z własnego punktu widzenia mamy, partnerki i 40-letniej kobiety wykonującej zawód inżyniera, ale prawami kobiet jest dokładnie to samo, co dla osób niewierzących, czyli równość z mężczyznami wobec prawa, i niekiedy przywileje. Przywileje nie dlatego, że tak chcemy, ale po to aby wyrównywały nam straty wynikające z biologicznego i społecznego obciążenia macierzyństwem.

 

Obciążenia

W skrócie: Mąż piersią nie nakarmi! Dla nowonarodzonego dziecka pierś matki jest całym światem, a dla kilkulatka pierś wraz z otoczeniem, czy cała mama. Mama zawsze musi być w pobliżu, zawsze musi być gotowa, nigdy nie może być chora. Jest ważna. Nawet dla dorosłych dzieci. 

 

Nobilitacja

Nie tylko w chrześcijaństwie, ale też  innych religiach pozycja społeczna matki jest bardzo wysoka. Co prawda, w niektórych religiach pozycja kobiety wzrasta tylko jeżeli urodzi syna, ale nie chcę tutaj rozwijać innych wątków, a we współczesnym chrześcijaństwie urodzenie każdego dziecka nadaje kobiecie równie wysoki status. Ma w związku z tym wiele przywilejów, ale tylko dlatego, żeby zadośćuczynić jej wszystkie ograniczenia związane z rolą matki.

Jakie przywileje?

- płatny urlop macierzyński i gwarancję zatrudnienia na tym samym stanowisku po zakończeniu urlopu.

W zasadzie tutaj lista się kończy lista oficjalnych praw kobiet związanych z macierzyństwem. Pozostałe przywileje są tylko umowne i wynikają z dobrej woli członków społeczeństwa:

- wyręczanie w cięższych pracach,

- przepuszczanie w drzwiach.

 

Dla wszystkich kobiet

Inne przywileje zapisane w prawie przysługują wszystkim kobietom, niezależnie od tego czy są matkami, czy nie:

- mniejsze limity dźwiganych ciężarów w pracy,

- wcześniejsze przejście na emeryturę.

Ostatni punkt jest coraz bardziej frustrujący dla współczesnych mężczyzn, a dla starszych jest zrozumiały. Pochodzi on z czasów, gdy statystycznie przytłaczająca większość kobiet była matkami i babciami, dlatego starsze kobiety wcześniej były potrzebne wolne w domu, aby wesprzeć synową czy córkę w opiece nad dziećmi. Sprzyjały też temu zjawisku rodziny wielodzietne.

Dzisiaj albo babcie nie są pomocą, bo mieszkają za daleko, albo młode kobiety nie chcą mieć dzieci. Dlatego rozumiem rozgoryczenie mężczyzn przywilejem wcześniejszego pójścia na emeryturę dla kobiet.

Oczywiście historycznie w Europie prawami kobiet nazywano prawo wyborcze, prawo do studiowania, prawo do posiadania własnego konta w banku, ale nikt już o tym nie pamięta, bo od dawna już jest oczywistością, że wszyscy mamy te prawa. Okazuje się zresztą, że brak tych praw był problemem nie tylko kobiet, ale też określonych całych warstw społecznych czy grup etnicznych.

 

Imigracja

Wydaje się, że wszystkie prawa już mamy, ale świat wciąż się zmienia i do Europy tłumnie wjeżdżają ludzie, dla których kobiety nie mają prawa nosić odsłoniętej głowy, nie mają równego mężczyźnie głosu przed sądem (!), nie mają prawa wybrać sobie męża, mieć męża na wyłączność, nie mają prawa do nauki (nawet czytania i pisania). Z łatwością można by to nazwać barbarzyństwem, a jednak ludzi z takimi szkodliwymi zwyczajami traktuje się w Europie ulgowo i pozwala im się na naszym kontynencie kultywować te szkodliwe tradycje. Jednocześnie ci ludzie wchodzą w związki z autochtonami, zarażając umysły pomysłami na ograniczenie praw, lub wprost wymagając tego od swoich europejskich żon i mieszanych córek. Dlatego nie zakładam, że bukiet praw kobiet będzie w Europie się poszerzał, niestety zakładam, że może być odwrotnie. 

 

Perspektywy na przyszłość

Dla mnie wystarczający jest taki zestaw praw, żebym mogła być tym kim jestem – kobietą, i nie odczuwać na każdym kroku uciążliwości z tym związanych. Nie bać się na ulicach, móc pójść do bezpiecznej toalety w miejscach publicznych, móc wykonywać ambitną pracę zawodową nie rezygnując z rodzicielstwa. Czy to dużo? Nie wiem. 

 

Aborcja na żądanie

Dla katoliczek nie wchodzi w grę. My musimy i chcemy obejść się bez tego prawa, bo wyżej w hierarchii dla katolików stoi prawo do życia każdego człowieka, tego świeżo poczętego w naszym ciele też. Ufamy lekarzom, że gdy nasze życie będzie zagrożone, to podejmą oni właściwą decyzję zgodną z etyką i ich stanem wiedzy, bo w zasadzie katolicyzm uznaje tylko aborcję ratującą życie kobiety, czy może bardziej jest to triage, jak to opisuje katolicka publicystka Magdalena Korzekwa-Kaliszuk.

 

Inne aborcje

Czy wszystkie katoliczki są przeciwko aborcji? Wątpię. Świadczyły o tym tłumy na Czarnych Marszach. Sama czułam się okradziona z wolności słynnym wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej i potrzebowałam czasu, żeby zrozumieć, że przed wyrokiem osoby niepełnosprawne nie były traktowane na równi ze zdrowymi, co było złamaniem konstytucji. Wszystkie te okoliczności robią się dodatkowo skomplikowane w czasach rozwiniętej medycyny, gdy niektóre bardzo słabe płody przeżywają poród i poddawane są operacjom ratującym życie, po których ich życie to agonia przedłużająca się miesiącami i latami, która przed postępem medycyny trwałaby tylko kilka godzin. Z drugiej strony mamy też dzieci z lekką niepełnosprawnością, które mogą przeżyć wiele lat, zarabiać na siebie, rozwijać się, kształcić, ale przy wcześniej funkcjonującym prawie aborcyjnym ich niewielka wada była możliwa do wytropienia już w łonie matki i pozbawiano takie dzieci prawa do życia. Szczególną uwagę chcę zwrócić na zespół Turnera, gdyż nie każdy wie, że jest to najmniej uciążliwy zespół wad (dotyka on tylko dziewczynek). Wady są tak małe, że dawniej dzieci takie często rodziły się i nikt nie wiedział, że są inne (!). Chodziły do szkoły, do pracy, różniło je od innych głównie to, że były pobawione możliwości rozmnażania się. Dzisiaj „Turnerki” w większości krajów nie mają prawa się urodzić.

To są zagadnienia dla etyków wszystkich wyznań i bez wyznania, ale dla każdego katolika odstąpienie od aborcji powinno być jasne.

 

Konsekwencja

Jednak czy katoliczki robią aborcje? Na pewno! Przecież wierni Kościoła Katolickiego nie mają swojej policji moralności, jak w Iranie. Nie wolno też kłamać, ani zdradzać, a wiadomo, że i tak każdy robi jak chce.

Ciekawostką jest fakt, że Polska wraz z Maltą jest ostatnim krajem w Europie, gdzie aborcja na żądanie jest zabroniona prawem państwowym. Co daje wszystkim utrudniony do niej dostęp, bez względu na wyznanie. Przez zapisy w prawie dostęp aborcji jest utrudniony, ale nie niemożliwy i za własną aborcję w Polsce kobiety nie można ukarać. Polskie prawo pozwala ukarać tylko za pomocnictwo w aborcji, co sprawia, że kobieta w ciąży i jej dziecko są w pewnym sensie pod ochroną prawną.

 

Zmiany

Jedyna stałą są ciągłe zmiany, więc liczę się z tym, że prawa kobiet będą dalej ewoluowały i… patrząc na różne nowe zwyczaje, nie tylko te przynoszone przez imigrantów z xAfryki i Azji, ale także te, które wykiełkowały w głowach zachodnich myślicieli od rewolucji seksualnej i „feminizmu” czwartej fali, jestem przekonana, że czasy nie zmieniają się na korzyść kobiet. 

Mam chociaż nadzieję, że pozostanie wystarczająca ilość praw, aby bycie kobietą w społeczeństwie nie bolało aż tak bardzo i było źródłem radości. Tego też życzę na przyszłość moim kochanym córkom.

 

Autorka: Magdalena Gałczyńska-Krawczyk